"Proszę o pamięć duszy mojej"

Pewnego razu, przejeżdżająca nieopodal Poczajowskiej Ławry kareta kaniowskiego starosty Mikołaja Potockiego najechała kotem na wielki kamień i pasażer wraz z woźnicą wylecieli na ziemię. Spłoszone konie z karetą pomknęły dalej. Rozgniewany hrabia, wyrwawszy z za pasa pistolet przystawił go do piersi woźnicy i z okrzykiem: „Zgiń nędzniku!" nacisnął kurek. Ale wystrzał się nie rozległ. W tej właśnie chwili woźnica zwrócił głowę w stronę Ławry i zawołał: „Mateńko Boża! Ratuj mnie!"

Zdumiony tym, Potocki przebaczył woźnicy, a po poskromieniu koni, kazał wieźć się do monasteru. Tam długo się modlił przed cudownym obrazem Poczajowskiej Matki Boskiej, i od tego momentu, jak mówiono, całkowicie odmienił swe życie, niczego w przyszłości nie żałując dla upiększenia Jej przybytku. W listach z Buczacza do protoarchimandryty Poczajowskiego klasztoru Ipatija Balińskiego w 1761 r. pisał on, że za cel swojego życia uważa wzniesienie Uspeńskiego soboru oraz budynków dla braci zakonnej. I na ten cel wyłożył potem 224 400 złotych. Wówczas także starosta postanowił ostatnie lata życia spędzić w klasztorze, a po śmierci być w nim pochowanym.

Mikołaj Potocki przeniósł się z Buczacza do Poczajowa po przyjściu na te ziemie Austriaków. Jedni pisali, że obawiał się niemieckiej dyscypliny, inni że nie znosił niemieckiej mowy. A ktoś powiadał, że po tym jak katolicki przeor 00. Misjonarzy w Horodence nie dał mu na spowiedzi rozgrzeszenia, przyjął on grecką wiarę i wyjechał do Poczajowa, gdzie w tym czasie byli OO. Bazylianie. Bardziej prawdopodobne, że przeprowadzka wiązała się z koniecznością osobistego doglądania „fabryki" (tak nazywano niegdyś plac budowy), na której kamień węgielny Uspeńskiego soboru położono 3 lipca 1771 roku.

Jeszcze mieszkając w Buczaczu, Potocki często jeździł do Poczajowa, a po 20 maja 1774 roku, otrzymawszy odpowiednie zezwolenie, wyjechał na Wołyń na stałe. W Poczajowie Potocki zbudował sobie „pałacyk". Rankiem i wieczorem chodził modlić się do cerkwi, a tam i „ mnichów niedbałych przestrzegał". Ale nie obeszło się bez plotek. Trzymał on u siebie kilkoro dziewek, rankiem budził ich na modlitwę. A jeśli któraś podczas modlitwy śmiała się, bił po plecach cybuchem, żeby Boga nie obrażała.

I czegóż tylko nie rozpowiadano o staroście kaniowskim, przez niemal półtora wieku - że despota, awanturnik, hulaka i pijak. Że odesławszy swoją młodą małżonkę do lwowskiego klasztoru, co wieczora żenił się z nową młódką, a rankiem topił ją w rzece.

Władzy i praw nie uznawał. Występował przeciwko lwowskiemu rzymskokatolickiemu biskupowi Karolowi Wyżyckiemu za to, że ten źle mówił o nim z ambony. Kiedy przyjął grecką wiarę otoczył się Kozakami i rozmawiał po ukraińsku. Opisują, jak pewnego razu namówiono starostę kaniowskiego aby pojechał do Warszawy na posiedzenie Trybunału, którego był członkiem. Wybierając się kazał uszyć dla siebie dwa kubraki ze zwykłego włościańskiego sukna, ale jeden z nich miał być oblamowany oprawionymi w złoto rubinami, z koralami po bokach i na kołnierzu; a drugi obszyty sznurami dużych ukraińskich pereł i guzami z wielkich diamentów.

Znana ukraińska pieśń ludowa o „Bednarzównej" opowiada o miłości Potockiego do córki bednarza i jej tragicznej śmierci.

Zmarł starosta kaniowski w Poczajowie 12 kwietnia 1782 roku i zgodnie z ostatnią wolą został uroczyście pochowany w podziemiach po lewej stronie wejścia do świątyni. Pisano, że Potocki przed śmiercią kazał się pochować z postronkiem na szyi. „Budowniczy siedemdziesięciu siedmiu świątyń i klasztorów" był największym, po hetmanie Iwanie Mazepie, w XVIII w. mecenasem na Ukrainie. Cały majątek, wszystkie swoje oszczędności Mikołaj Potocki włożył w budownictwo. W latach 1740-1750 u niego pracowali - najlepszy na tych ziemiach architekt Bernard Meretyn, którego udało mu się sprowadzić na swój dwór, oraz legendarny rzeźbiarz Jan Jerzy Pinsel. Kiedy budowano Poczajowską świątynię obaj już nie żyli.

Budowla ta wznosiła się według projektu śląskiego architekta Gotfryda Hoffmana, ale prowadzili budowę bracia Piotr i Maciej Polejowscy, uczniowie Meretyna i Pinsla.

Mikołaj Potocki śpieszył się żyć. Trudno wyjaśnić na co chorował, ale w jednym z listów do lwowskiego metropolity Leona Szeptyckiego w maju 1774 roku napisał: „Kalectwo moje jest naturalne, a teraz na starość jeszcze bardziej daje się odczuć".

Ułożył testament, zgodnie z którym cały swój majątek oddawał cerkwiom i klasztorom. Dla poczajowskich bazylianów na swój pogrzeb dodatkowo przeznaczył 60 tys. złotych. Przeżył potem jeszcze siedem lat i cały ten czas poświęcił poczajowskiej budowie.

Świątynia jeszcze nie była nakryta dachem, a fundator już zamawiał ołtarze. Oto co pisał Maciej Polejowski w liście do poczajowskich mnichów: „Jegomość fundator namówi! mnie abym podjął się prac rzeźbiarskich dla poczajowskiej cerkwi, dlatego że znał się na mojej doskonałości, bo widział mnie od małych lat, kiedy uczyłem się snycerstwa oraz architektury u jego Mistrzów, którzy przy jego fabrykach poumierali, na co byłem zobowiązany się zgodzić".

Było to pod koniec roku 1780. W lutym następnego roku Polejowski znów przybył do Poczajowa, gdzie odrazu wykonał nie znane nam prace w kamieniu, a po rozpatrzeniu całości projektów soboru podpisano z nim umowę na sześć ołtarzy. Co prawda, w umowie proponowano wykonać na początek jeden ołtarz i po jego aprobacji kontynuować prace nad pozostałymi. Potocki jednak kazał Polejowskiemu odrazu robić wszystkie sześć, co skończyło się dla rzeźbiarza wielkimi kłopotami. Mikołaj Potocki zmarł w następnym roku, a klasztor odmówił opłaty za sześć ołtarzy. „Doszedłem teraz do takiej biedy, że nie mam co jeść" - pisał do klasztoru Maciej Polejowski z Poczajowa 1 stycznia 1783 roku.

W tym czasie Mikołaj Potocki zabalsamowany spoczywał już w w poczajowskich pieczarach. L. Siemieński, który przyłączy! się do grupy wieśniaków i zwiedził pieczary, gdzie znajdują się relikwie świętych, pisał później, że nikt nie przechodził mijając obojętnie szczątki starosty: „Nie wiem czy to prawda czy żart - opowiadał pisarz - ale słyszałem, że mnisi corocznie zmieniają na staroście buty, bo niszczeją od pocałunków wiernych".

Losy pamiątek z XVIII w. w Uspeńskim soborze ułożyły się dosyć tragicznie. Po klęsce polskiego Powstania Listopadowego, w którym jakoby brali udział OO. Bazylianie, Poczajowska Ławra rozporządzeniem cara Mikołaja I stała się prawosławną. Ołtarze, jako wytwór unickiej cerkwi, zostały demontowane. Jeszcze w latach trzydziestych XX w. drewniane posągi z ołtarzy Polejowskiego stały po korytarzach, a ludzie wierzyli, że jeśli przytulić do nich bolące miejsce, to bolączka zniknie. Potem i one gdzieś zniknęły, tylko w podziemiach leży Mikołaj Potocki oczekując Sądu Bożego.

Starosta kaniowski wymaga} dla siebie pamięci jeszcze za życia. On dobrze wiedział: wszystko co zachowa się z jego przeszłego życia, zachowa się tylko w postaci zabytków.

Na swoisty panegiryk kaniowskiemu staroście składają się ratusz w Buczaczu z zespołem alegorycznych posągów, kościół w Horodence, liczne ołtarze ku czci jego patrona świętego Mikołaja, dziesiątki jego portretów jako fundatora i, wreszcie, zespół Poczajowskiej Ławry. Dzieła te nie tylko sławią kaniowskiego starostę, ale stanowią nasze dziedzictwo narodowe.

Mikołaja Potockiego można nazwać jednym z pierwszych opiekunów starożytności. Jego już w tamtych czasach niepokoiło niszczenie zabytków, które potem raptownie rozpoczęło się na Wołyniu w XIX w. i stało się plagą całej Zachodniej Ukrainy. W swoim testamencie starosta zapisał: „ Otrzymuję dawną łaskę Jego W. księdza Leona Szeptyckiego, lwowskiego Biskupa i Dobrodzieja, który nakazał duchowieństwu na ziemiach będących w moim władaniu pamiętać o mnie w wielkich darach Bożych, żeby pamięć o mej duszy odnawiać wiecznie, o co też proszę jego następców lwowskich Biskupów.

Duchowieństwo także obrządku katolickiego, zarówno w miejscach przeze mnie budowanych jak i innych, gdzie nadawałem pomoc, proszę o pamięć duszy mojej i pokornie proszę i przypominam wszystkim, że jak ktoś moją fundację skrzywdzi i będzie niszczyć, przed sprawiedliwym sędzią Bogiem sądzić się z nim będę".

Tysiące ludzi przychodzi modlić się przed cudowną ikoną Poczajowskiej Matki Boskiej, która zajmuje centralne miejsce w Uspeńskim soborze, w dziesiątkach świątyń odbywają się nabożeństwa, ale nigdzie nikt, niestety, nie wspomina dziś o „pamięci duszy" tego, kto je wznosił, ich fundatora kaniowskiego starosty Mikołaja Potockiego.

Chyba że w Poczajowie zwróci ktoś uwagę na olejnie malowany niewielki obrazek na ścianie w pobliżu ambony, na którym rozgniewany Mikołaj Potocki skierowuje pistolet na woźnicę, co nie dopilnował karety.

Borys WOZNICKI (nr 49-50, styczeń-luty 1999)


Copyright 1998 Wydawnictwo "Centrum Europy"
Lwów ul. Kościuszki 18
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót
Licznik