Semper Fidelis 4-5/2004

WCZORAJ - DZIŚ - JUTRO

Kronika Kresowa

Zbigniew Umański

Rocznice, jubileusze, pielgrzymki

2004 r. zapamiętamy jako Rok Uroczystych Obchodów 60. rocznicy: zwycięskiej bitwy o Monte Cassino, ludobójstwa Polaków w Hucie Pieniackiej, Powstania Warszawskiego i Akcji „Burza" oraz Podziemnego Państwa Polskiego; 65.rocznicy wybuchu II wojny światowej i zdradzieckiej napaści ZSRR na Polskę; kolejnej rocznicy rozstrzelania Profesorów Lwowskich, pielgrzymki kresowian. Dodajmy do tego jubileusz 15-lecia działalności oddziałów TMLiKPW - stołecznego, krakowskiego, we Wrocławiu, Kłodzku i gdzie indziej. Dziękujemy za przysłane zaproszenia, ale nie byliśmy w stanie uczestniczyć we wszystkich tych obchodach, uroczystościach.


W hołdzie powstańcom warszawskim, żołnierzom AK i WP

Największym wydarzeniem roku 2004, a nawet ostatnich lat, były bez wątpienia obchody rocznicy tragedii Powstania Warszawskiego. Po raz pierwszy od 60lat oddano w pełni, z największymi honorami, hołd bohaterskim powstańcom warszawskim, żołnierzom AK, którzy zginęli na barykadach i jeszcze żyjącym. Nie będę opisywał tych imponujących uroczystości centralnych i w środowiskach AK w całej Polsce - znamy je z obszernych relacji telewizyjnych i radiowych, bądź z uczestniczenia w nich. Żołnierzom AK z Kresów Południowo-Wschodnich nie było dane wziąć udziału w powstaniu. Oddziałom idącym na pomoc walczącej stolicy zagrodziła drogę i rozbroiła „sojusznicza" Armia Czerwona. Najdalej zaszła 27 Wołyńska Dywizja AK, ale także nie dotarła do Warszawy. Oficerowie zostali aresztowani, a żołnierze wywiezieni do obozów lub łagrów radzieckich w głębi Rosji lub wcieleni do wojska. A jednak kresowianie walczyli o wyzwolenie Warszawy - jako żołnierze I Dywizji Wojska Polskiego, w której było ich wielu. Po przeprawieniu się przez Wisłę z praskiego brzegu, wspólnie z żołnierzami AK odpierali ataki niemieckie i bohatersko bronili do końca ostatniej reduty powstańczej na Czerniakowie. Zapłacili wielką daninę krwi i życia - zginęło ich ok. 5 tys. Polska droga do wolności zawsze krzyżami się mierzy... 

W uroczystych obchodach 60. rocznicy powstańczego zrywu Warszawy nas lwowiaków i kresowian reprezentował prezes Stołecznego Oddziału TMLiKPW Ryszard Orzechowski - lwowianin, żołnierz AK, aktywny uczestnik walk o wyzwolenie Lwowa w 1944 roku w Akcji Burza. Składając kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza oddał także w naszym imieniu cześć i hołd walecznym powstańcom warszawskim, żołnierzom AK i WP oraz bohaterskiej ludności stolicy.


Pamięci Profesorów Lwowskich

4 lipca br. wrocławscy lwowiacy i kresowianie zebrali się przy Pomniku Pomordowanych Profesorów Lwowskich w 1941 r. przez niemiecko-ukraiński batalion „Nachtigall", aby - jak co roku w rocznicę ich tragicznej śmierci - oddać im hołd pamięci. Podniosłą uroczystość zorganizował Zarząd Główny TMLiKPW wspólnie z Politechniką Wrocławską. Odbywa się we Wrocławiu, bo miasto nad Odrą przejęło tradycje lwowskich uczelni. Przy pomniku stanęła warta honorowa WP, wrocławskie Bractwo Kurkowe, które przejęło lwowskie tradycje, poczty sztandarowe organizacji kresowych i kombatanckich AK, harcerzy. Zapłonęły znicze. Sekretarz ZG TMLiKPW Jerzy Czyżycki powitał, w imieniu organizatorów, przedstawicieli władz wojewódzkich i miejskich, wrocławskich wyższych uczelni, organizacji kresowych i kombatanckich oraz mieszkańców Wrocławia uczestniczących w tej podniosłej uroczystości. 

- Odbywa się w przededniu 65. rocznicy wybuchu II wojny światowej rozpętanej przez faszystowskie Niemcy. Lwowscy uczeni i ich rodziny byli jednymi z milionów jej ofiar - zginęli, bo byli Polakami. Napis na pomniku „NASZ LOS - PRZESTROGĄ" przypomina, żebyśmy pamiętali o ich martyrologii i polskiego narodu. I nie zapomnieli - powiedział J. Czyżycki. 

Zespół „Ferajna" zaśpiewał wzruszającą pieśń „Łyczakowska Madonna", a kapelan AK płk ks. Edward Mazur, wspólnie z uczestnikami uroczystości, odmówił modlitwę za pomordowanych. 

Przemawiali: prorektor Politechniki Wrocławskiej prof. Tadeusz Więckowski oraz dr inż. Ewa Műller reprezentująca Związek Potomków Lwowskich Profesorów. 

Szczepan Siekierka, prezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów powiedział, że w tygodniku ukraińskim „Ameryka", organie Związku Ukraińców Katolików w Ameryce (wydawanym w Filadelfii) z 8 maja br. ukazał się artykuł Myrosława Kalby, „czatora" batalionu „Nachtigal", pt. „Historia wojenna Lwowa - mord polskich profesorów we Lwowie 1941". Autor artykułu sugeruje, że cała historia zamordowania profesorów, to sowiecki wymysł, którego celem było zamaskowanie zbrodni NKWD w lwowskich więzieniach w 1941 roku po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. NKWD przypisało zamordowanie profesorów lwowskich Oberländerowi i batalionowi „Nachtigall", aby dowieść narodowi ukraińskiemu zbrodniczą działalność oraz współpracę z hitlerowską partią ukraińskich nacjonalistów spod sztandarów Stefana Bandery. 
- Fałszerzom historii nie da się zmienić prawdy, nawet publikacjami w katolickim piśmie „Ameryka"! - zakończył mówca. 

Bractwo Kurkowe oddało salwę honorową z rusznic. Delegacje i wrocławianie indywidualnie złożyli wieńce i wiązanki kwiatów u stóp pomnika. W skupieniu uczczono zamordowanych Profesorów Lwowskich i członków ich rodzin. Uroczystość zakończyła się pieśnią „Śliczna Gwiazdo Miasta Lwowa" w wykonaniu zespołu „Ferajna".

*

We Lwowie, w przededniu 63. rocznicy zbrodni na Wzgórzach Wuleckich, w miejscu gdzie rozstrzelano Profesorów Lwowskich i członków ich rodzin, zebrali się Polacy, by modlitwą, przypomnieniem faktów, zadumą uczcić pamięć ofiar niemiecko-ukraińskiego ludobójstwa. Harcerze zaciągnęli wartę honorową przy pomniku Pomordowanych Profesorów. 

Okolicznościowe przemówienie wygłosił E. Cydzik, honorowy prezes Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie, a o. G. Cymbała z kościoła pw. św. Antoniego na Łyczakowie odprawił nabożeństwo żałobne. Potem głos zabrali obecni na uroczystości: przybyły z Kijowa ambasador RP na Ukrainie M. Ziółkowski, konsul generalny RP we Lwowie radca minister W. Osuchowski, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie E. Chmielowa, prezes PTOn.GW J. Franczuk oraz prezes Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej E. Legowicz. Mówili: „Oni zginęli, bo byli Polakami, perłą polskości, chlubą nauki polskiej. Chciano zniszczyć naród - niszcząc jego mózg. Choć odeszli, żyją i żyć będą wśród nas lwowian - są dla młodego pokolenia Polaków wzorem mądrości, oddania, honoru.". Pod skromnym pomnikiem Pomordowanych Profesorów Lwowskich (nowy okazalszy, zadeklarowany przez władze lwowskie, dotąd nie stanął) złożono wieńce i wiązanki biało-czerwonych kwiatów, zapalono znicze. Zebrani zaśpiewali „Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie" oraz „Jeszcze Polska nie zginęła". Echo poniosło te słowa po Wzgórzach Wuleckich...


60 lat temu w Hucie Pieniackiej...  

...w Małopolsce Wschodniej ukraińscy żołnierze z 14 dywizji SS „Galizien" oraz bojówki UPA i ukraińscy chłopi z okolicznych wiosek w okrutny sposób zamordowali ponad 1 000 bezbronnych Polaków, którzy się tu schronili z sąsiednich miejscowości przed bandami UPA, spalono 172 domy. 

11 lipca br. spotkali się we Wrocławiu: rodziny zamordowanych w Hucie Pieniackiej i ocalały z pogromu Władysław Bekowski, duchowieństwo, kombatanci, prezesi, przedstawiciele Towarzystw Kresowych Wołynia, Polesia, TMLiKPW oraz Światowego Kongresu Kresowian, prof. Edward Prus, autor książek o tematyce kresowej i inni, aby dać dowód pamięci pomordowanym w Hucie Pieniackiej i gdzie indziej na Kresach w latach 1939-1947 przez OUN-UPA. 

Uroczystości rozpoczęły się przy Pomniku-Mauzoleum. Zebranych powitał prezes SUOZUN Szczepan Siekierka, przemawiali poseł LPR Janusz Dobrosz oraz przybyły z Londynu redaktor naczelny „Głosu Emigracji" prof. Romuald Wernik. Uczestniczący w uroczystości złożyli pod pomnikiem wieńce i wiązanki kwiatów, zapalili znicze, zaśpiewali „Jeszcze Polska nie zginęła" i udali się do kościoła NMP na Piasku - na Mszę św. w intencji ofiar ludobójstwa, której przewodniczył ks. infułat Stanisław Turkowski. Wygłosił wzruszającą homilię „Miłością dawać świadectwo Prawdzie Pomordowanym w Hucie Pieniackiej." Po Mszy św. ks. Infułat, w asyście rodzin pomordowanych w Hucie Pieniackiej poświęcił tablicę (zaprojektowaną przez inż. arch. Marka Rogalskiego) wmurowaną w ścianę świątyni z napisem: 

Pamięci około 1000 Polaków, mieszkańców wsi Huta Pieniacka i okolicznych miejscowości woj. tarnopolskiego zamordowanych 28 lutego 1944 r. przez ukraińskich nacjonalistów z 14-tej Dywizji SS „Galizien" i UPA.
Proboszczów parafii Pieniaki: księdza J. Wieczorka zamordowanego 26 V11941 r. przez bojówkę ukraińską, księdza J. Pikoła uprowadzonego 27 II 1944 r., zamordowanego przez UPA.

Następnie uczestnicy uroczystości udali się na konferencję naukowo-historyczną, która odbyła się w Domu Jana Pawła II. Prof. Romuald Wernik wygłosił niezwykle interesujący referat „Sprawa dywizji SS Galizien w Wielkiej Brytanii" (zainteresowani znajdą go w czasopiśmie „Na Rubieży" nr 75/2004). W dyskusji głos zabrali senator Maria Berny, prof. Edward Prus, płk. Szumowski i inni. To była bardzo ciekawa, pouczająca konferencja. Jej organizatorom, jak i całej wrocławskiej uroczystości składano gratulacje. Dołączamy się do nich.


Jasnogórskie pielgrzymki Kresowian

Jasna Góra także włączyła się w upamiętnienie martyrologii Polaków na Kresach w latach 1939-1947. Na zaproszenie Kapelana Twierdzy Jasna Góra o. ppłk. Jana Golonki, do Pani Jasnogórskiej przybyła 26 września Pielgrzymka Kresowian - świadków zbrodni ukraińskich nacjonalistów. Jej organizatorem było wrocławskie Stowarzyszenie Upamiętniania Ofiar Zbrodni Nacjonalistów Ukraińskich. Przyjechało kilkaset osób z całego kraju. Po Mszy św. koncelebrowanej przed cudownym obrazem Matki Bożej - celebransem był sam o. J. Golonka - odczytaniu Aktu Hołdowniczego Matce Bożej Królowej Polski i Aktu Zawierzenia Pani Jasnogórskiej (przez Szczepana Siekierkę) i odśpiewaniu „Boże coś Polskę" - odbyło się uroczyste odsłonięcie i poświęcenie w kaplicy Pamięci Narodu im. O. Augustyna Kordeckiego Tablicy Ofiar zbrodni z napisem:

PAMIĘCI KILKUSET TYSIĘCY POLAKÓW
RODAKÓW Z KRESÓW WSCHODNICH.
OFIAR RZEZI UKRAIŃSKIEJ (OUN-UPA)
W LATACH 1939-1947;
OKRUCIEŃSTW
NIE MAJĄCYCH SOBIE PODOBNYCH
DUCHOWIEŃSTWU, OJCOM I MATKOM,
STARCOM, MŁODZIEŻY, DZIECIOM -
ZASTRZELONYM, ZARŻNIĘTYM,
ZARĄBANYM SIEKIERAMI,
ZAKŁUTYM WIDŁAMI,
PRZERZYNANYM PIŁAMI,
OBDZIERANYM ZE SKÓRY,
ŻYWCEM SPALONYM,
ROZDZIERANYM Z OBCIĘTYMI KOŃCZYNAMI I Z WYŁUPIONYMI OCZAMI -
TYLKO ZA TO,
ŻE BYLI POLAKAMI

RODACY

Środowiska kresowe w całym kraju z wielką satysfakcją przyjęły umieszczenie tablicy pamięci tej treści w Jasnogórskim Sanktuarium. Inny cel miała pielgrzymka na Jasną Górę X Zjazdu Kresowian, która przybyła tu w lipcu. Wpierw kresowianie obradowali w Bytomiu, gdzie dyskutowano o zachowaniu prawdy o wypędzeniu Polaków z Kresów Wschodnich, o rewindykacji majątków pozostawionych na Wschodzie i o potrzebie jedności organizacji kresowych (co TMLiKPW od dawna postuluje). Niedawno Związek Wypędzonych z Kresów stał się już członkiem SKK. Na Jasną Górę Kresowianie SKK przybyli, by „doładować" siły duchowo i pomodlić się w intencji rodaków, którzy pozostali na Kresach. Mówił o nich prof. dr hab. Henryk Stroński prezes Tow. Kultury Polskiej Ziemi Tarnopolskiej w Tarnopolu.


Pomnik pamięci w Krakowie

W rocznicę agresji sowieckiej na Polskę w 1939 r. na cmentarzu Rakowickim w Krakowie odsłonięto pomnik upamiętniający ofiary ludobójstwa na Kresach. Pomnik składa się z dwóch skośnych względem siebie płyt granitowych polerowanych, połączonych odlewem ze spiżowego brązu, przedstawiającym ludzkie postacie. Na płycie prawej zarys obszarów Kresów Południowo-Wschodnich RP, gdzie miały miejsce mordy i rzezie ludności. Całość jest postawiona na granitowym postumencie, wysokość wraz z cokołem 240 cm. Projekt i realizacja: artysta rzeźbiarz prof. Czesław Dźwigaj. Na pomniku są napisy (litery wklęsłe i wypukłe) o treści:  

„Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary"; 

„Ojczyzna to ziemia i groby - narody tracąc pamięć tracą życie"; 

„Dla narodowej pamięci oraz w hołdzie ofiarom ludobójstwa, której dopuściły się w latach drugiej wojny światowej na Polakach - mieszkańcach południowo-wschodnich województw Rzeczypospolitej - Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia. 

W 61 rocznicę tej tragedii 

- Kraków 2004"


Nieszablonowy napis, przyznacie... Inicjatorem i fundatorem pomnika jest Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego.


Jubileusze TMLiKPW

Oddziały, Kluby naszego Towarzystwa obchodzą jubileusz XV-lecia działalności. Odbyły się już m.in. w Krakowie, Tarnowie, we Wrocławiu, w Warszawie, w Koźlu, ale nie wszyscy „jubilaci" zatroszczyli się, aby przesłać nam sprawozdania z obchodów. 

Jak się dowiedzieliśmy prezes Oddziału Warszawskiego TMLiKPW Ryszard Orzechowski jest po operacji serca (bajpasy), ale zdążył przedtem odebrać z rąk wojewody warszawskiego Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Złoty Krzyż Zasługi otrzymała pani Alina Wójcik, a Stanisław Parille srebrny. Złotymi Honorowymi Odznakami TMLiKPW uhonorowano panie Jolantę Bajtygier i Danutę Szydłowską. Gratulujemy wszystkim odznaczonym, a „kawalerowi" Rysiowi Orzechowskiemu życzymy dodatkowo szybkiego powrotu do zdrowia i na zebrania Zarządu Głównego Towarzystwa. 

Oddział Krakowski TMLiKPW, jeden z największych, najaktywniejszych, np. w ratowaniu polskich grobów na Cmentarzu Łyczakowskim i intelektualnie - redagują świetny kwartalnik „Cracovia-Leopolis" - chociaż już dawno świętował swój jubileusz, dotychczas nie podzielił się z czytelnikami „S.F." relacją z niego i swoimi sukcesami w XV-leciu. Nie lubią się chwalić? Mimo to zachęcamy, także innych i czekamy. 

Niezwykle miłe było „Jesienne Spotkanie Kresowian" z okazji XV-lecia Oddziału Ziemi Kłodzkiej TMLiKW. Rozpoczęło się Mszą św. w kościele pw. Wojciecha i Jerzego, którą odprawił kapelan kłodzkich Kresowian franciszkanin o. Damian. Przy ołtarzu stanął poczet z niedawno wyświęconym pięknym sztandarem, który zafundował sobie Oddział Kłodzki TMLiKPW. W niewielkiej, ale akustycznej świątyni wspaniale zabrzmiały „Agnus Dei" i „Ave Maria". Część oficjalna Jubileuszu odbyła się w salach Muzeum Ziemi Kłodzkiej, które od wielu lat udostępnia swoje pomieszczenia dla działalności kłodzkiego TMLiKPW liczącego 60 członków. Słowa uznania za to dla byłej dyrektor Krystyny Toczyńskiej-Rudysz i obecnej, mgr Lucyny Świs. Przykład godny naśladowania. Prezes Oddziału Ziemi Kłodzkiej Tadeusz Szewczyk przypomniał historię powstania TMLiKPW w Kłodzku i jego działalność w minionym XV-leciu, wsparł go kwiecistym przemówieniem członek zarządu inż. Józef Trziszka. Potem wysłuchaliśmy wielu gratulacji i życzeń dla Jubilata oraz miłych słów o integracyjnej działalności Towarzystwa i jego członków w starym grodzie nad Nysą Kłodzką, popularyzowaniu wiedzy o Kresach, ich dorobku kulturalnym, tradycji, obyczajach. Mówili: sekretarz Papieskiego Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu ks. Andrzej Tomko, w imieniu władz Kłodzka Janusz Rudnicki, wiceburmistrz miasta, dyrektor Muzeum Ziemi Kłodzkiej, prezydent Światowego Kongresu Kresowian Jan Skalski. Reprezentując na tej uroczystości Zarząd Główny TMLiKPW miałem zaszczyt przekazać od jego członków i osobiście od prezesa A. Kaminskiego równie serdeczne gratulacje i życzenia. Tym bardziej, że mam miłe wspomnienia z wesołych „Dni Lwowa" w Kłodzku, organizowanych przez założycielkę i wieloletnią prezes kłodzkiego TMLiKPW, pełną inicjatyw, pomysłów śp. Salomeę Koszucką, niestrudzonego organizatora śp. Mariana Stopińskiego i tych, których pamiętam - Józefa Wiktora, Rajmunda Przybyłowskiego ... Potem wysłuchaliśmy koncertu chóru parafialnego z Ołdrzychowic oraz wspaniałego recitalu operowego śpiewaczki, pani Renaty Hawrylak-Rautenberg. Zanim zasiedliśmy przy jubileuszowym „Kresowym Stole Biesiadnym" - jak go nazwali organizatorzy - obejrzeliśmy w kuluarach muzeum wystawę „Lwów w fotografii Józefa Żegarlińskiego", no i oczywiście dokonaliśmy zakupu prawdziwego chleba kulikowskiego, wypiekanego specjalnie na kłodzkie imprezy kresowe. Smakuje jak lwowski, może jest nawet smaczniejszy, bo w podlwowskim Kulikowie już go nie wypiekają... Jubileuszowy stół biesiadny był naprawdę „kresowy" - serwowano aż trzy rodzaje pysznych pierogów: lwowskie z tradycyjnym farszem, z kapustą i grzybami oraz z mięsem. I one cieszyły się największym wzięciem. Lepili je, jak się nieoficjalnie dowiedziałem, sam prezes Szewczyk - 500 sztuk, a pani Alfreda Dobrzycka - 300! Wszystkie zjedzono! Udało mi się „załapać" na repetę... 

Gratuluję kłodzkim Kresowianom udanego i smacznego Jubileuszu! Już się wpraszam na następny!


Lwowskie zbiory Ossolineum udostępnione

Tę bardzo ważną informację podajemy ze znacznym opóźnieniem - przepraszamy za to naszych Czytelników - ale czekaliśmy, że dyrektor wrocławskiego Ossolineum dr Adolf Juzwenko osobiście napisze na łamach „Semper Fidelis" (prosiliśmy o to za pośrednictwem bliskiego współpracownika) o „historycznym" porozumieniu, jakie podpisał z okazji Roku Polskiego na Ukrainie z dyrektorem Lwowskiej Biblioteki Naukowej im. Stefanyka, w której znajdują się pozostałe we Lwowie zbiory ossolińskie. Na razie nie doczekaliśmy się, bo widocznie dyrektor Ossolineum ma ważniejsze sprawy do załatwienia i napisanie artykułu odłożył na podsumowanie 2004 roku, który był dla niego niewątpliwie szczęśliwy. Czekamy, ale podajemy co już wiemy. Że jest to umowa o wzajemnej dostępności zbiorów lwowskich i wrocławskich. Zapewnia stronie polskiej pełne skopiowanie tego, co z zasobów Ossolineum pozostało we Lwowie (przy czym jedną kopię mają otrzymać Ukraińcy). Po z górą półwieczu scalenie zbiorów Ossolineum stało się możliwe. Ossolineum skopiowało już we Lwowie kilkanaście roczników z bezcennego zbioru polskich czasopism z XIX i XX wieku. Dyrektor Romaniuk zapowiedział, że prawdopodobnie za dwa lata we Lwowie powstanie przedstawicielstwo wrocławskiego Ossolineum z salą ekspozycyjną, co otworzy zupełnie nowe perspektywy współpracy obu bibliotek. O tych perspektywach, a także o innych zamierzeniach Ossolineum mamy nadzieję, że napisze nam dr A. Juzwenko.


Modlili się o pojednanie

We wrześniu przyjechało do Częstochowy ok. 300 Ukraińców, starszych i młodych. Zamieszkali u polskich rodzin, szli razem w procesji z częstochowskiej katedry na Jasną Górę i uczestniczyli w uroczystościach święta Matki Boskiej Jasnogórskiej. To już trzecie takie spotkanie Polaków i Ukraińców. Wzięli w nich udział prymas Józef Glemp oraz zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego kardynał Lubomyr Huzar, który powiedział na Jasnej Górze: „Leczymy rany naszych narodów, choć wydawały się nieuleczalne. Aż przyjdzie taki moment, gdy stwierdzą, że nie ma już między nimi nienawiści i nieporozumień. I nie będzie potrzebny w tej sprawie żaden formalny akt, to się po prostu stanie". Prymas Józef Glemp oceniając czas, który minie zanim Polacy i Ukraińcy wybaczą sobie krzywdy wyrządzone przez wieki, powiedział: „Potrzeba pokolenia, może nawet dwóch". Kardynał Huzar wziął także udział w sesji Rady Episkopatu Polski. Zaproponował polskim biskupom kolejne wspólne działania na rzecz pojednania Polaków i Ukraińców. Z Częstochowy pielgrzymi - Polacy i Ukraińcy pojechali do Korczmina, wsi podzielonej po wojnie przez granicę, gdzie razem świętowali ponowną konsekrację cerkwi.


Czyje „rdzenne ziemie"?

W odezwie z okazji 60. rocznicy tzw. wymiany ludności między Polską i Ukrainą - tzn. ekspatriacji ludności polskiej z Kresów II RP - prezydent Ukrainy Leonid Kuczma stwierdził, że południowo-wschodnie obszary dzisiejszej Polski to „rdzennie ukraińskie ziemie". Zapewne Kuczma chciał w ten sposób pozyskać głosy nacjonalistycznie nastawionego elektoratu zachodniej Ukrainy dla swojego kandydata na prezydenta. - Gdy skrajni nacjonaliści ukraińscy mówią o „rdzennie ukraińskim Przemyślu i Chełmie" to można wzruszyć ramionami. Ale gdy coś podobnego znajduje się w wystąpieniu prezydenta Ukrainy, trzeba się poważnie zaniepokoić - pisze Piotr Kosiński w „Rzeczpospolitej" (20 IX br.). i dodaje: - Oby ta odezwa nie wywołała eskalacji wzajemnych historycznych pretensji. Nie wiem, do czego dojdziemy licytując się, czyje „rdzenne ziemie sięgają dalej..." W pełni podzielam pogląd „Rzeczpospolitej".


„Trudno nam się porozumieć..."

Konsul Generalny RP we Lwowie, min. Wiesław Osuchowski zapytany o nierozwiązaną dotąd sprawę pomników i napisów na Cmentarzu Obrońców Lwowa, powiedział dziennikarce „Trybuny" (16 VIII br.): 

- Żałuję, że nie ma postępu w tej sprawie. Ale trzeba odróżnić zwykłych ludzi od polityków. Z tymi ostatnimi trudniej nam się porozumieć. Wiadomo że Lwów był kiedyś ośrodkiem nacjonalizmu inspirującym rzezie na Wołyniu. Trzeba czasu i taktu, aby zabliźniły się stare rany. W najbliższym czasie nie uda się rozwiązać sporu o pomniki. Ale przypominam, że cmentarz został pięknie odbudowany i jest otwarty. Co weekend przyjeżdżają tam tysiące Polaków. 

I dodał: 

- Mamy poważne kłopoty z porozumieniem się z częścią Rady Lwowskiej. Musimy to zmienić. Udało się ożywić kontakty kulturalne i biznesowe, teraz skoncentrujemy się na ożywieniu ich z Radą Lwowską. Gdy nasze samorządy zapraszają delegacje z Ukrainy, nie pokazują tego, co zrobiły dla Ukraińców w Polsce. Niewielu ludzi wie, że na szkoły ukraińskie w Polsce idą ogromne nakłady. Powstają pomniki UPA z napisami po ukraińsku. A to przecież duże gesty. 

Komentarz pozostawiam Czytelnikom.


Niech mu ziemia lekką będzie...

Odszedł Jacek Kuroń, urodzony we Lwowie. Opozycjonista, działacz solidarnościowy, minister, niestrudzony działacz społeczny. Rozczarowany rezultatami rewolucji ustrojowej i transformacji, o które walczył i brał, jakże aktywny i bezinteresowny - trzeba to podkreślić -udział, usunął się w cień życia politycznego. W końcówce życia starał się już tylko słowem „naprawiać III Rzeczpospolitą", krytykował to, co politycy, także z jego opcji politycznej, rządząc zepsuli. Już go nie słuchano... 

Jacek czuł się lwowianinem, był przez nich lubiany i ceniony, ale u wielu z nich stracił sympatię po kontrowersyjnych wypowiedziach o mieście „Semper Fidelis", o tragicznych wydarzeniach w historii stosunków polsko-ukraińskich. Władze Lwowa przyznały mu tytuł Honorowego Obywatela tego miasta. W jego pogrzebie uczestniczył b. premier Ukrainy i kandydat na prezydenta Wiktor Juszczenko. Nad trumną powiedział: „Od przyjaciół z Ukrainy, od ludzi, którzy Go szanowali, przywiozłem Mu dwa ostatnie podarki. Pierwszy to garść ukraińskiej ziemi, która Go urodziła. Drugi dar to ręcznik ze starym słowiańskim symbolem - drzewem życia. Ofiarowanie ręcznika jest tradycyjnym błogosławieństwem na drogę, również na tę ostatnią". 

Jacek Kuroń spoczął w Alei Zasłużonych na warszawskich Powązkach. Niech Mu mazowiecka ziemia, zmieszana z garścią ziemi lwowskiej, lekką będzie...


Zjazd Stanisławowian

Tradycyjnie, w ostatnią niedzielę września we Wrocławiu, spotkali się mieszkańcy Ziemi Stanisławowskiej z całej Polski. W Archikatedrze Wrocławskiej odbyła się Msza św. w intencji Kresowian, potem uczestnicy zjazdu zebrali się pod tablicą w tej świątyni, upamiętniającą zamordowanych, zaginionych w latach wojny mieszkańców województwa stanisławowskiego. Odmówiono wspólnie modlitwę za spokój ich duszy, złożono kwiaty, zapalono znicze.

W Domu Pielgrzyma Jana Pawła II odbyło się towarzyskie spotkanie stanisławowian, któremu przewodniczył prezes wrocławskich stanisławowian zrzeszonych w TMLiKPW prof. Marian Ziobrowski. Przy kawie dzielono się wspomnieniami, wrażeniami, wspominano tych, którzy odeszli. Żałowano, że wystawę malarstwa stanisławowianina Michała Dejnegi (od ponad roku dyrektora Muzeum Sztuk Pięknych w Stanisławowie) urządzono we wrześniu w Krakowie, a nie we Wrocławiu. Podobno krakowska „Wspólnota Polska" jest skłonna pokryć koszta przewozu tej wystawy do Wrocławia, ale są problemy z wynajęciem odpowiedniej sali, a zwłaszcza uzyskania na ten cel środków. Może znajdzie się sponsor i kolorowe krajobrazy, kwiaty, piękne twory przyrody pędzla artysty plastyka Michała Dejnegi obejrzymy nad Odrą? Uczestnicy spotkania ze zdziwieniem i oburzeniem przyjęli wypowiedź prezydenta Ukrainy L. Kuczmy, że południowo-wschodnie obszary dzisiejszej Polski to „rdzennie ukraińskie ziemie". 

Do zobaczenia za rok!


„To prowokacja!"

W centrum Lwowa, na placu przy ul. Bandery, tuż obok kościoła pw. Św. Elżbiety, wznoszony jest pomnik Stepana Bandery, organizatora i „wodza" UPA. „Gazeta Kijowska" (nr 17/240) zapytała prezesa Związku Polaków na Ukrainie (14 500 członków, 73 oddziały w 18 obwodach) Stanisława Kosteckiego, co o tym sądzi - odpowiedział: 

- Uważam że każdy naród ma prawo do budowania pomników tym, którzy na to zasługują. Natomiast budowanie pomnika w takim miejscu może obrazić uczucia patriotyczne przedstawicieli innego narodu. Mówimy o Lwowie, mieście, gdzie są bardzo zaostrzone uczucia narodowe. Moim zdaniem jest to prowokacja na rzecz niedopuszczenia do bliższego pojednania polsko-ukraińskiego. 

Czy lwowscy radni nie zdają sobie z tego sprawy? A może o to chodzi...


Już 6 milionów widzów...

... obejrzało Panoramę Racławicką we Wrocławiu od czerwca 1985 roku, kiedy po gruntownej konserwacji udostępniono sławne płótno Kossaka i Styki publiczności. Wśród dostojnych gości Panoramy był papież Jan Paweł II, Królowa Holandii Beatrix i król Belgów Albert. Rocznie odwiedza rotundę, mieszczącą Panoramę Racławicką, ok. 315 tysięcy widzów. 

Sześciomilionowy widz - ośmioletnia dziewczynka Kinga Kiesko (jedna z przysposobionych córek rodziny Wałowskich) dostała w prezencie od kierownictwa Panoramy Racławickiej zestaw komputerowy wraz z oprogramowaniem. 5.999.999 widzem był Jeromy Colens z Colorado, jeden z dwóch Amerykanów odwiedzających w tym dniu Panoramę. Dostał pamiątkowy zestaw wydawnictw z wrocławskiego Muzeum Narodowego. 

Oczekujemy na siedmiomilionowego widza!


Jubileusz Lwowskiego Uniwersytetu III Wieku

Powstał w czerwcu 1994 roku z inicjatywy prof. Zofii Iwanickiej, dyrektora Mokotowskiego Uniwersytetu III Wieku w Warszawie, jest jego filią we Lwowie. Działa przy Towarzystwie Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej, jako organizacja społeczna ściśle z nim związana, ze Stowarzyszeniem Lekarzy Polskich we Lwowie i innymi organizacjami sprzyjającymi odrodzeniu i rozwojowi kultury polskiej we Lwowie. Słuchaczami UTW są nasi rodacy, przeważnie w wieku emerytalnym, dążący do pogłębienia wiedzy i korzystania z dóbr kultury - dla satysfakcji własnej i pożytkowi społeczności polskiej we Lwowie. Na początku było 60 słuchaczy, obecnie jest ich 230, w tym 193 kobiety i tylko 37 mężczyzn. Większość z nich posiada średnie wykształcenie, 56 osób wyższe.

Lwowski UTW jest pierwszym takim uniwersytetem na Kresach Południowo-Wschodnich. Organizatorami i kierownikami przez pierwsze lata działalności byli dr Andrzej Otko i doc. dr Krystyna Węgier-Maksymowicz. Obecnie kierownikiem LUTW jest ekonomistka p. Henryka Harazda, a przewodniczącą Rady Słuchaczy doc. dr Ewelina Grycaj-Małanicz, prezes Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, które otacza rodaków bezpłatną opieką lekarską i zaopatruje ich w leki. Od początku w składzie Zarządu LUTW jest wiceprezes TKPZL Bolesław Sudomlak. 

Spotkania słuchaczy lwowskiego UTW - w minionym 10-leciu ponad 190 - odbywają się w niedziele, dwa razy w miesiącu, w szkole im. Marii Magdaleny, prowadzone są przez pracowników naukowych przyjeżdżających z Polski lub coraz częściej miejscowych. Uczestniczy w nich każdorazowo ponad 50 osób, a w spotkaniach „Opłatek" i „Święcone" nawet 200. LUTW nawiązał kontakty z Uniwersytetami III Wieku we Wrocławiu, Krakowie, Częstochowie, Tomaszowie Lubelskim, Chełmie, Białymstoku. Wymienia z nimi doświadczenia. 

Poza wykładami zapoznającymi słuchaczy z historią Polski i jej kulturą, pięknem Lwowa i Kresów Płd.-Wsch. oraz na inne tematy, organizowane są wycieczki krajoznawczo-turystyczne do miejscowości i zabytków związanych z historią na Kresach i w Polsce. Odbyło się już ok. 25 wycieczek. LUTW gości także u siebie zespoły artystyczne, teatralne, chóry z Polski i polskie miejscowe. Przy lwowskim UTW działa chór „Lutnia" - śpiewa w nim 25 pań-seniorek i 5 panów. W jego repertuarze jest ponad 100 pieśni: państwowych, ludowych i religijnych. Dyrygentką chóru jest Miara Sołonka, akompaniuje Adela Jacyna - absolwentki Wyższej Szkoły Muzycznej. Chór śpiewa podczas Mszy św. w kościołach św. Antoniego i św. Marii Magdaleny na imprezach z okazji rocznic i świąt państwowych, występuje też z koncertami kolęd. Uczestniczył w festiwalach kultury polskiej oraz mniejszości narodowych na Ukrainie. 

W uroczystościach jubileuszowych - które prowadził B. Sudomlak - uczestniczyły delegacje UTW z Warszawy i Wrocławia, Konsul Generalny RP we Lwowie, radca minister Wiesław Osuchowski, przedstawiciele „Wspólnoty Polskiej", prezesi TKPZL - E. Legowicz, FOPnU -E. Chmielowa i in. Składali gratulacje, życzenia, wręczali listy gratulacyjne oraz medale pamiątkowe. Goście wyrażali uznanie dla działalności i osiągnięć lwowskiego UTW. „Semper Fidelis" dołącza się do tych słów uznania i składa gratulacje. Na jubileuszowej sesji naukowej referaty wygłosili goście z Warszawy i Wrocławia, a w części artystycznej wystąpiły chór „Lutnia" oraz Zespół Pieśni i Tańca „Weseli Lwowiacy".


„Meritus Patriae"

Oddział Legnicki TMLiKPW i wiceprezes Zarządu Głównego Towarzystwa Alfred Janicki, ks. Stanisław Draguła z Wrocławia oraz dziennikarze: red. Grażyna Orłowską-Sondej i red. Tadeusz Rollaner zostali uhonorowani przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie" medalami „Meritus Patriae" („Zasłużony Ojczyźnie") za wieloletnią działalność w propagowaniu kresowej kultury, tradycji i obyczajów. Gratulujemy!


Trylogia o Ukrainie J. Hoffmana

Reżyser Jerzy Hoffman rozpoczął pracę nad dokumentalną trylogią o Ukrainie - od czasów Rusi Kijowskiej do dzisiaj. 45-minutowe filmy pokażą proces formowania się świadomości narodu i państwa. W dwóch pierwszych częściach reżyser wykorzysta autentyczne materiały z tego okresu: freski, obrazy i fotografie, które „ożyją" za pomocą techniki komputerowej. Trzecia część trylogii filmowej poświęcona będzie historycznemu spotkaniu w Puszczy Białowieskiej, podczas którego przywódcy Rosji, Ukrainy i Białorusi zdecydowali o zakończeniu istnienia ZSRR. Reżyser Hoffman chce też opowiedzieć o tym, co wiedzą o Ukrainie na Zachodzie, co myślą o niej w Rosji oraz kim i jak czują się ludzie na Ukrainie. 

Trylogia filmowa o Ukrainie ma wejść na ekrany kin we wrześniu przyszłego roku.


Pojechali z darami i zaproszeniem

Czterdziestoosobowa grupa członków i sympatyków gnieźnieńskiego Oddziału TMLiKPW, po raz kolejny pojechała w czerwcu do zaprzyjaźnionych Strzelczysk, zamieszkałych przez Polaków. Zawieźli komputer z drukarką dla miejscowej szkoły i przybory szkolne dla uczniów oraz dużą ilość butów dla dzieci i środki czystości. I zaproszenie dla dwadzieściorga dzieci na wakacje do Polski. Już ósme z kolei. 

W lipcu do Gniezna przyjechało ze Strzelczysk dwadzieścia dziewcząt i chłopców. Zostali serdecznie przyjęci przez rodziny z Gniezna i okolic, a nawet ze Żnina. Dzieci przebywały u nich przez trzy togodnie. W trakcie pobytu zwiedziły ojczyznę ich dziadków i ojców, poznali jej historię i zabytki, pogłębili uczucia patriotyczne. Pożegnani przez przedstawicieli władz powiatowych i miasta, biskupa Bogdana Wojtusia i opiekunów, obdarowani podarkami przez fundatorów, dzieci powróciły specjalnym autokarem do swych domów. 

Jak się dowiadujemy od prezesa gnieźnieńskiego TMLiKPW Janusza Sekulskiego w listopadzie pojedzie do Strzelczysk kolejny transport z pomocą charytatywną. Słowa uznania.


Festiwal Kultury Polskiej we Lwowie  

Z okazji Roku Polskiego na Ukrainie w Krzemieńcu otwarto Muzeum Juliusza Słowackiego, w odremontowanym dworku, w którym urodził się poeta, w Odessie odsłonięto pomnik naszego wieszcza narodowego Adama Mickiewicza, a we Lwowie odbywał się we wrześniu i październiku prawdziwy festiwal kultury polskiej. 

Koncertowały polskie zespoły artystyczne i chóry działające w tym mieście i na Ziemi Lwowskiej oraz z Polski. M.in. wystąpił Zespół Muzyki Dawnej „Camerata Cracovia", odbył się koncert poezji śpiewanej w wykonaniu A. Krzystonia. Polski Teatr Ludowy we Lwowie wystawił sztukę „Kartoteka" Tadeusza Różewicza, a w kinach odbyły się projekcje filmów Stanisława Różewicza, podczas których reżyser spotkał się z widzami. Zorganizowano zbiorczą wystawę prac artystów plastyków lwowskich i przemyskich pt. „Jedno spojrzenie z dwóch stron granic", a Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej i wrocławska Fundacja Kresowa „Semper Fidelis" urządziły polsko-ukraiński plener malarski we Lwowie. 

Na Forum Wydawców, z okazji Roku Polskiego na Ukrainie, które odbyło się we Lwowie zaprezentowano polską literaturę. Uczestniczyli współcześni polscy pisarze i dziennikarze, przygotowano bogaty program, wystąpił kabaret literacki. W pałacu Sapiehów zorganizowano interesujące seminarium „Lwów w historii Polski i Ukrainy". Niestety, nic więcej nie mogę napisać na temat tego seminarium, dyskusji - a zapewne była ciekawa! - bo nie udało mi się jeszcze zdobyć materiałów i relacji. 

We Lwowie zaprezentowali się także poeci związani z wrocławskim festiwalem „Port Literacki", który od roku działa nad Odrą. Prezentacja „Portu" rozpoczęła się wspólnym wieczorem literackim pisarki Olgi Tokarczuk i znanego pisarza lwowskiego Tarasa Prochaśki. W sali koncertowej w kościele św. Marii Magdaleny, w wieczorze zatytułowanym „Port Wrocław", wystąpiło dziewięciu polskich poetów, a następnego wieczoru, tym razem w „Port Leopolis" wystąpili wspólnie poeci polscy i ukraińscy. Te wieczory cieszyły się wielką popularnością. Odbyła się także promocja wydanej przez „Port" antologii poezji ukraińskiej pt. „Wiersze są zawsze wolne". Zawiera 220 wierszy dwudziestu współczesnych poetów ukraińskich m.in. Dmytra Pawłyczki, b. ambasadora Ukrainy w Polsce. 

Obecność „Portu Literackiego" we Lwowie była, po kwietniowej premierze „Strasznego Dworu" w lwowskiej operze, drugą dużą prezentacją polskiej kultury, finansowaną przez władze Wrocławia, który od ub. roku jest miastem partnerskim Lwowa. W październiku odbył się we Wrocławiu IV Festiwal Kultury Ukraińskiej „Ukraina Viva".


Hrabia uratował honor Wrocławia

Tradycyjne Dni Lwowa w br. we Wrocławiu, podczas corocznych Dni Wrocławia, miały być jak zwykle atrakcyjne, wesołe, bawić wrocławian. Niestety, planowane imprezy nie doszły do skutku, bo władze miejskie odmówiły organizatorom - Towarzystwu Miłośników Lwowa i Kresów Płd.-Wsch. oraz Fundacji Kresowej „Semper Fidelis" finansowej pomocy. Wrocławscy lwowiacy unieśli się honorem i zamiast Dni urządzili na wrocławskim Rynku uroczyste obchody... 211 rocznicy urodzin Aleksandra hr. Fredry. Rocznica nie bardzo okrągła, ale to nie miało znaczenia, zresztą spiżowy Hrabia nie miał nic przeciw temu, zdając sobie sprawę, że ratuje honor miasta... 

W sobotnie przedpołudnie wokół pomnika Jubilata zebrali się członkowie Klubów TMLiKPW, barwne Bractwo Kurkowe, które przejęło lwowskie tradycje, zespół „Ferajna" przebrany za łyczakowskich batiarów, Dzinie, Mańki, Mińcie. Było uroczyście, bo prezes Oddziału Wrocławskiego TMLiKPW Zdzisław Piwko złożył Jubilatowi życzenia i kwiaty, a dzieci recytowały Jego wiersze, hucznie, bo Bractwo Kurkowe oddało dwukrotnie salwę honorową z zabytkowej armatki i wesoło, bo „Ferajna" grała i śpiewała popularne lwowskie szlagiery, a wraz z nimi wrocławianie. Na zakończenie urodzinowej fety zrobiliśmy sobie, wspólnie z szanownym Jubilatem, „rodzinne" zdjęcie (ukazało się nazajutrz na całej stronie wrocławskiego wydania „Gazety Wyborczej"). Po południu wystąpił na ul. Lwowskiej, dosłownie, młodzieżowy zespół „Kołomyjka" działający przy parafii polskiej w Kołomyi na Kresach. Jego przyjazd do Wrocławia wraz z proboszczem ks. Górowskim zorganizowała red. Grażyna Orłowska-Sondej z wrocławskiej TV, a gościli ich parafianie w osiedlu Na Polance. Dziewczęta i chłopcy, ubrani w kolorowe stroje polskie i huculskie zatańczyli poloneza, krakowiaka i huculskie tańce. Śpiewał też zespół „Kalambur". 

Jednak te spontanicznie zorganizowane imprezy artystyczne, choć podobały się wrocławianom, nie zastąpiły tradycyjnych Dni Lwowa we Wrocławiu. Wrocławscy lwowiacy są zażenowani, gdy dowiadują się, że w innych miastach - Poznaniu, Krakowie, Warszawie, gdzie kresowian jest o wiele mniej - Dni Lwowa odbywają się co roku, są dotowane i trwają kilka dni. Czy we Wrocławiu to tylko kwestia braku pieniędzy w miejskiej kasie, choć nie brakuje ich na coroczne Festiwale Kultury Ukraińskiej, czy - po nawiązaniu w ub. roku partnerskiej współpracy ze Lwowem - inne względy decydują o nieprzychylnym stosunku władz miasta do kultywowania przez środowiska kresowe swoich tradycji kulturalnych i obyczajów? - pytają. 

Ciekawe, co sądziłby o tym lwowianin Aleksander hr. Fredro, gdyby żył i jako ekspatriant mieszkał we Wrocławiu?

KRONIKARZ KRESOWY

Copyright (c) 2004 Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich.
Wrocław.
Wszystkie prawa zastrzeżone.

Powrót

Powrót
Licznik